środa, 15 września 2010

Recenzja książki Jerzego Illga "Mój znak"

Polecamy lekturę książki Jerzego Illga "Mój znak", wokół której toczyła się dyskusja na pierwszym spotkaniu Kortowskich Spotkań z Literaturą:


Bernadetta Darska
Na kawę (i wódkę) z noblistami

Fascynująca opowieść o arcyciekawych ludziach, o wydawnictwie, które stało się nie tylko marką dobrej literatury, ale i miejscem grupującym pasjonatów, o literaturze, która może być i przygodą, i życiem po prostu. Nie bez powodu Illg tytułuje swoje wspomnienia wieloznacznym określeniem „Mój znak”. Odsyła w ten sposób i do autobiograficznego charakteru zapisków, i do zapisania się na kartach historii, i do wydawnictwa, którym od lat kieruje, i do warstwy wizualnej książki, pełno tu bowiem prywatnych zdjęć, autografów, karykatur, reprodukcji okładek. „Mój znak” można więc i czytać, i oglądać – śmiejąc się z licznych anegdot, z zachwytem odkrywając „ludzkie” oblicze noblistów, przysłuchując się rozmowom poważnym i żartom, uczestnicząc w olśnieniach i zachwytach poetami, prozaikami, redaktorami, dla których pisanie, czytanie i wydawanie jest nie tylko sposobem na życie, ale i – choć zabrzmi to może patetycznie – objaśnianiem i odkrywaniem sensu tego życia przede wszystkim dla siebie. Wspomnienia Illga odarte są z nadmiernej powagi, co z pewnością jest zaletą książki. Naczelny „Znaku” opowiada o noblistach tak, jak gdyby ciągle nie dowierzał, iż miał w życiu szczęście spotkać i zaprzyjaźnić się z takimi akurat ludźmi. Element zachwytu towarzyszy zresztą większości opowiedzianych historii – zachwytu nad chwilą, nad wypowiedzianym zdaniem, nad świetną zabawą, nad radością, że można było przebywać w tak dobrze rozumiejącym się gronie. Narracja Illga przypomina opowieść dorosłego, który nie przestał, na szczęście, być dzieckiem i nie utracił umiejętności cieszenia się z tego, co jest jego udziałem. To dlatego zapewne udaje się Illgowi odczuwać zachwyt i nie popadać jednocześnie w samozachwyt. Książka dzieli się na pięć części i choć każda z nich traktuje, o czym innym, to jednak wzajemnie ze sobą korespondują i łączą się nie tylko dzięki postaci opowiadającego. W części pierwszej dowiadujemy się, w jaki sposób Jerzy Illg trafił do „Znaku”, w drugiej czytamy o spotkaniach i przyjaźni z Czesławem Miłoszem (marihuana popalana z noblistą, morze wypitego wspólnie alkoholu i, zawsze robiące wrażenie obcowania z Wielką Poezją, spontanicznie organizowane miniwieczory poetyckie), Wisławą Szymborską (poczucie humoru Szymborskiej i jej dystans do siebie i świata), Stanisławem Barańczakiem (genialna historia o wręczeniu poecie czerwonego, ogrodowego krasnala z okazji otrzymania doktoratu honoris causa) czy Seamusem Heaneyem (świetna historia o tym, jak małżeństwo Heaneyów zostało uwięzione w apartamencie na Wawelu), poznajemy ks. Józefa Tischnera, ks. Jana Twardowskiego, Leszka Kołakowskiego, Normana Davisa, Ryszarda Kapuścińskiego, Andrzeja Szczeklika czy Bronisława Maja. To, oczywiście, nie wszystkie osoby zaludniające życie Illga, pokoje wydawnictwa „Znak” i karty tej świetnie napisanej książki. Spotkamy tu także Kazimierza Kutza, Susan Sontag, Allena Ginsberga, Adama Michnika czy Mariana Stalę. Rozdział trzeci to historia „pisma mówionego” „NaGłos”, zaś rozdział czwarty to specyficzny, bo znowu pisany głównie anegdotami, pamiętnik z podróży. Książkę zamyka rozdział piąty poświęcony Kabaretowi Znak. I bardzo udane to zamknięcie – pokazujące, że ludzie tworzący „Znak”, współpracujący ze „Znakiem” i wydający w „Znaku” potrafią nie tylko pięknie pisać, pięknie wydawać, ale i pięknie się razem bawić. Czytelnik zaś obok wspomnień, od których trudno się oderwać, otrzymuje całkiem pokaźny fragment najnowszej historii literatury i życia literackiego. I jeszcze coś – wiarę w to, że wydawanie książek jest nie tylko biznesem, ale bywa też misją i dokładnie sprecyzowaną wizją. Illg deklaruje bowiem: „Literatura wartościowa to dla mnie nie tylko literatura dobra i ambitna, ale taka, która – nie będąc ślepa na zło – opowiada się ostatecznie po stronie wartości, po stronie dobra. Takiemu rozumieniu mojej profesji chciałbym pozostać wierny, dopóki mogę o profilu Znaku decydować” (s. 457).

Jerzy Illg, Mój znak. O noblistach, kabaretach, przyjaźniach, książkach, kobietach, Wyd. Znak, Kraków 2009.