Szymon Żyliński
Znani z tego, że są znani
Kortowskie Spotkania z Literaturą" zaczynają się na stałe wpisywać w intelektualny krajobraz Kortowa. W miniony czwartek 25. listopada gościnny wykład wygłosił słynny polski medioznawca prof. dr hab. Wiesław Godzic.
Trochę spóźniony obawiałem się, że nie zdążę na początek wystąpienia i spiesząc oszklonym korytarzem w kierunku Auli Teatralnej zdziwiło mnie silne światło dobiegające z jego końca. To w blasku fleszy telewizyjnego wywiadu udzielał gość wieczoru - prof. Godzic - człowiek, który równie dobrze czuje się po obu stronach kamery: zarówno jako bohater jak i komentator mediów.
fot. Piotr Przytuła |
Przemknąłem obok ekipy czując ulgę, iż nic nie stracę ze spotkania. Sala wypchana po brzegi, słuchacze stoją, siedzą na schodach, tłok, ścisk. Przedarłem się do pierwszego rzędu krzeseł, w którym zawsze znajdzie się jakieś wolne miejsce i po krótkiej chwili rozpoczął się wykład pt. „Celebryci - esencja kultury popularnej".
Wstęp wygłosiła współorganizatorka wieczoru dr Bernadetta Darska z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.
Godzic wyszedł od zdefiniowania terminu, posiłkując się określeniem Daniela Boorstina, który stwierdza, iż celebryci to ludzie, którzy są „znani z tego, że są znani". Następnie przeszedł do analizy ich cech oraz tego, jak zostać celebrytą. I tutaj bardziej niż talent czy ciężka praca liczą się na przykład więzy pokrewieństwa (medialne kariery dzieci polityków czy aktorów). Celebrytą można również zostać tropiąc innych celebrytów jak np. Karolina Korwin-Piotrowska, która w swoim „Maglu towarzyskim" omawiała wybryki sław czy też jak Kuba Wojewódzki, który wykreował się na gwiazdę dzięki swoim programom talk-show.
fot. Piotr Przytuła |
Cała prezentacja opierała się na merytorycznie trafnych wizualizacjach, które unaoczniały prezentowane fakty. Szczególna uwagę przykuła analiza plakatu reklamującego film „Popiełuszko", który był zaprojektowany w niemal identyczny sposób jak film o Jamesie Bondzie „Casino Royal". Lecz czemu się dziwić? Kultura popularna może wszystko. Nawet z księdza zrobić superbohatera.
W świetle gry pozorów, sztuczności i kreowania samego siebie Godzic przywołał sytuację swoich kolegów i koleżanek psychologów ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, którzy proponowali mu, jako osobie często pojawiającej się mediach, organizowany w Szwecji (bardzo drogi!) „Kurs naturalności i spontaniczności".
Mimo poruszania złożonego tematu jakim jest kultura popularna prelegent był w stanie nawiązać kontakt z publicznością, która, co jakiś czas wybuchała śmiechem, reagując na jego subtelne żarty.
fot. Piotr Przytuła |
Język wykładu, mimo iż forma narzuca mu naukową ścisłość charakteryzował się kolokwializmami zaczerpniętymi z języka potocznego - wyrażenie profesora: „fun jest" brało w cudzysłów powagę całego wystąpienia. I takie właśnie powinny być wykłady naukowców: zarówno informacyjne jak i zajmujące, co skutkowałoby wypełnianiem sal uniwersyteckich po brzegi.
Na koniec wystąpienia Godzic dał doskonały przykład Derridiańskiego wymazywania oryginału na korzyść medialnej kopii. Podczas jednego z wywiadów telewizyjnych, którego udzielał, przeprowadzanym w centrum handlowym, tłumek gapiów skupiał uwagę nie na żywym człowieku mówiącym do kamery, tylko na oddalonym o kilka metrów monitorze kontrolnym (!). Magia telewizji jest rzeczywiście potężna. Na szczęście to sprawozdanie jest w formie pisanej.